Agnieszka i jej życie między Polską a Szkocją

Dlaczego dołączyłaś do Web-Korków?

Pewnego dnia w gronie znajomych wywiązała się dyskusja odnośnie pomagania, organizacji, które lubimy i wspieramy, okazało się, że dwie osoby znają Web-Korki, a jedna nawet osobiście jej założycielkę, Olgę. Zaintrygował mnie ten pomysł, który w teorii jest prostą ideą, jednak organizacyjnie zapewne bardziej skomplikowany. Jestem pełna podziwu dla całej administracji. Idea, by poświęcić 1 godzinę w tygodniu gdzie w dobie Internetu, większość ludzi pewnie ma tyle czasu. Wcześniej działałam w warszawskim Greenpeacie, ale to nie było to samo po przeprowadzce do Szkocji, tam inaczej wyglądają spotkania. W Szkocji bardziej dbają
o środowisko, a ze względu na naukę nie mogłam w pełni zaangażować się, więc Web-Korki automatycznie zarezonowały ze mną. Lekcje mogę prowadzić zdalnie z Wielkiej Brytanii, co jest bardzo wygodne dla mnie, stwierdziłam, że zaaplikuję.

Czy przed nawiązaniem współpracy z Fundacją udzielałaś wcześniej korepetycji?

Udzielałam korepetycji przez stronę Internetową mytutor.co.uk, która jest dofinansowana przez rząd Wielkiej Brytanii. Jednakże zarobki, w porównaniu do stawek korepetytorów w UK, były o połowę niższe, ale przez to uczniowie mieli takie zajęcia zorganizowane bezpłatnie.

Również prowadziłam zajęcia przygotowujące do olimpiady z chemii przez pół roku.
W pewnym momencie doszliśmy do etapu, gdy wiedza uczniów przewyższała moją pomimo, że już wtedy studiowałam. Było mi trudno łączyć przygotowywanie się do zajęć, na których wiedza jest na poziomie akademickim z innymi obowiązkami, w tym z nauką materiału na własne studia.

Czego uczysz?

W Web-korkach zgłosiłam się na wszystkie przedmioty, które pisałam na maturze (matematyka, chemia, fizyka, angielski). Jestem w stanie, znając wcześniej materiał zajęć, przygotować się do nich, coś doczytać, powtórzyć. Jednak w Fundacji współpracuję
z jedną stałą uczennicą szkoły średniej, którą uczę angielskiego.

Jak prowadzisz lekcje?

Sprawdzam jakie są potrzeby i życzenia względem zajęć, wychodząc z założenia że uczeń szkoły średniej wie, czego potrzebuje. Często jest to coś ze szkoły, rozwiązujemy zadania domowe, tłumaczę zawiłości związane z bieżącym programem. Jeśli zagadnienia szkolne są zrozumiałe, szukam materiałów m.in. na British Council (co podsunęli mi koledzy z Fundacji), które dotyczą profilu mojej podopiecznej, by jak najlepiej przygotować ją do pracy
z obcokrajowcami.

Skąd pomysł o wyjeździe na studia do Szkocji, czy zwiedziłaś ten kraj przed zamieszkaniem w nim?

Nie byłam wcześniej w Szkocji, nie udało mi się dotrzeć na dni otwarte. Interesowało mnie studiowanie chemii fizycznej. W Polsce żadna uczelnia nie oferuje takiego kierunku, więc szukałam w Europie, jedna z nich  znajduje się w Edynburgu, tam też studiuję, jestem na
V roku jednolitych studiów magisterskich. Od pierwszego momentu to stolica Szkocji ujęła moje serce, uznawane za najbardziej zielone miasto Wielkiej Brytani, w jego centrum jest wulkan. Powietrze jest nawet inne, przez to że jest położone nad Morzem Północnym.

Fot 1. Agnieszka na plaży w North Berwick (Szkocja)

Jak Twoi rodzice zareagowali na wiadomość o wyjeździe za granicę na studia?

Bardzo mnie wspierali. W moim liceum uczyli mnie nauczyciele, którzy odpowiadali za oddział IB z międzynarodową maturą, już pierwszego dnia szkoły słyszałam zdanie: „nie idźcie na polskie uczelnie, wyjeźdźcie za granicę”. Moja mama popierała wyjazd, miała znajomych, którzy mieszkali za granicą, ja dostałam kontakty do mieszkańców Edynburgu.
A tata się trochę zmartwił, zapytał co chciałabym robić w Szkocji, był ciekaw kto za to wszystko zapłaci. Po rozmowie zaczął się ekscytować moim wyjazdem i chciał mnie odwiedzić, do czego jeszcze nie doszło. Był dużym wsparciem. Z rodzicami w czasie pandemii często łączyliśmy się na wideo rozmowach, bardzo mi to pomogło radzić sobie
z przeprowadzką.

Fot 2. Aleja kwitnący wiśni w Edynburgu

Jakie miałaś wyobrażenie przed przylotem do Edynburgu?

Widziałam to miasto tylko na zdjęciach, na których było dużo zieleni. W wakacje przed wylotem poznałam swoją miłość, dlatego myślę że aklimatyzacja była dla mnie łatwiejsza ze względu na falę pozytywnych emocji związanych z rozwijającą się relacją. Widziałam wszystko jak przez różowe okulary. Z dziewczyną zwiedziłam miasto nie od strony muzeów, ale od strony przyrodniczej. Było we mnie wiele emocji i Edynburg stał się od razu piękniejszy.

Jak wygląda program studiów na uczelni w Edynburgu?

Porównując opowieści moich znajomych studiujących w Polsce, nie ma przedmiotów niekierunkowych, takich jak WF czy filozofia. Program został opracowany tak, by uczyć się tego, co najważniejsze. Zajęcia są o tyle intensywne, że nie mam czasu na dobieranie fakultetów. Średnio mam około 6 przedmiotów w semestrze, który przeciętnie trwa 3,5 miesiąca, w tym wielogodzinne zajęcia laboratoryjne. Miałam okresy gdzie dziennie spędzałam na uczelni minimum 8 godzin, ale za to wakacje mam dłuższe niż Polacy, moja najdłuższa przerwa trwała aż 6 miesięcy. III i IV rok są dosyć intensywne, w których studenci skupieni są na pracy własnej.

Czy zauważasz różnice kulturowe między Polakami i Szkotami?

W Szkocji wszyscy grzecznościowo pytają o samopoczucie, small talk jest wszechobecny, co nie sprawia mi kłopotu. Szkoci są bardzo przyjaźni, otwarci i pozytywni nastawieni. Staram się zabierać trochę Szkocji do Polski i nie być mrukiem, zagadywać ludzi, powiedzieć ludziom „miłego dnia”. Coś co mnie zaskoczyło ogólnie w całej Wielkiej Brytanii to brak bezpośredniego komunikowania, wydaje mi się, że jest tam mniejsze przyzwolenie na swobodne odmawianie, mówienie że się coś nie podoba. Czasem się obawiam, że przekraczam cudze granice, że coś jest nie w porządku, czegoś ludzie nie chcą zrobić, a ja słyszę ciągle „it’s okay”. Bywały stresujące sytuacje gdy dowiadywałam się od osób trzecich, że jednak coś nie było w porządku dla danej osoby. Jednak nie mam na to wpływu, teraz się tym nie przejmuję.

W kwestii korespondowania z profesorami, to można do znacznej większości mówić po imieniu, maile zaczynać od „hello”. Tylko gdy do sądu pisałam list to wtedy formalnym językiem, ze zwrotem grzecznościowym, lecz zwykle jesteśmy ze wszystkimi na „ty”.

Czy nie brakuje Ci Warszawy, Polski?

Brakuje. Mam ogromne rozdarcie między Polską a Szkocją, którą też bardzo lubię. Edynburg zdobył moje serce. Jednak nic nie zastąpi bliskości rodziny, kwestia dojazdu byłaby łatwiejsza, gdybym mieszkała w Polsce. Wszystko ma swoje pozytywy. Kocham wracać do Warszawy, kocham ją latem za liczbę rzeczy organizowanych w mieście, różnych inicjatyw, ludzi. Jednak Edynburg też ma sporo zalet i ciągle się waham czy po studiach tam zostać czy może wrócić do Polski. W kraju myślę, że moja kariera zawodowa byłaby mniej dochodowa, porównując inne kraje. Co sprawia, że zaczynam wątpić, czy powrót na stałe to dobry pomysł, ale to kwestia priorytetów, jakie ma się w życiu, więc możliwe że bliskość rodziny czy przyjaciół zaważy.

Zawsze po przyjeździe mam szok, po chwili się przyzwyczajam do otoczenia, jest mi dobrze, nie myślę o rodzinnym mieście, a gdy opuszczam Edynburg to jest mi smutno, potem cieszę się, że jestem w Warszawie i znów gdy z niej wylatuję, to robi mi się smutno i cieszę się gdy jestem w Szkocji. Moje uczucia są zmienne.

Brakuje mi komfortu życia na co dzień. W Szkocji bardzo rzadko w mieszkaniach są podwójne okna, większość budynków jest z XIX wieku, jest to stare budownictwo, wszelkie udoskonalenia sprawiają, że odprowadzanie wilgoci jest tutaj bardzo złe, często mieszkania są zagrzybione, tubylcy nic z tym nie robią. Bardzo tutaj marznę, zwłaszcza zimą, odmarzają mi ręce i stopy, nie ma znaczenia ile warstw ubrań na siebie założę. Często na dworze jest cieplej niż wewnątrz mieszkania. Lepsze budownictwo związane jest z wysokimi opłatami za czynsz.

Również brakuje mi polskiego jedzenia, nie pamiętam kiedy ostatni raz jedząc pomidora
w Szkocji czułam jego zapach i smak. Wszystko pakują w plastik.

Jak Twoja znajomość języka angielskiego?

Angielskiego uczyłam się co najmniej przez 12 lat, miałam również prywatne lekcje, doszkalałam się oglądając anglojęzyczne materiały. Przed wyjazdem do Szkocji czułam, że opanowałam ten język bardzo dobrze. Na miejscu jednak pojawiła mi się bariera językowa, w komunikacji z innymi, rzadko lecz jeszcze, zdarzają mi się momenty kiedy coś przekręcę, nie dosłyszę, nie wiem jak coś poprawnie wyrazić.

W liceum połowa zajęć z chemii, fizyki i matematyki była prowadzona w języku angielskim, więc już obyłam się z naukowym słownictwem w tym języku, przez co nie czułam trudności podczas studiowania w Szkocji, gdzie również zajęcia były prowadzone po angielsku. Wydaje mi się, że teraz miałabym trudności w studiowaniu na polskiej uczelni po polsku, nie znam wszystkich odpowiedników naukowej terminologii.


Jakie masz zainteresowania, co robisz w wolnym czasie?

Wkręciłam się w sport, w Szkocji trudno go nie uprawiać, bo często widuję biegaczy, rowerzystów czy osoby chodzące na ściankę wspinaczkową. Również ze względu na moją dziewczynę, która uprawia dużo sportu. Kiedyś byłam największym na świecie leniuchem, który najchętniej siedziałby w domu z zasłoniętymi roletami, to się zmieniło, teraz często czas spędzam aktywnie na dworze, biegam, jeżdżę na rowerze. Jednoślad dał mi swobodę by pozwiedzać Szkocję. Przed powrotem do domu, zrobiłyśmy 100-km wycieczkę, z Edynburga pojechałyśmy do Saint-Adrews.

Fot 4. Zdjęcia z wycieczek rowerowych po Szkocji

W wakacje planujemy z Wenecji we Włoszech pojechać do Puli w Chorwacji. Kolejny raz chcę wyruszyć w Alpy i oswajać się z wyższym górami. Uwielbiam Tatry, ale tym razem chcę połączyć wyprawę rowerową ze wspinaczką górską. Edynburg jest położony nad morzem, co wpływa na ukształtowanie terenu, jest on górzysty, przewyższenia są dość duże, co umożliwia aktywne spędzanie czasu.

Fot 5. „Żyjąc w Szkocji nie trudno wkręcić się w różne sporty”

Kolejnym zainteresowaniem jest nauka języka niemieckiego.

Może wydać się to dziwnym hobby, ale lubię obserwować ptaki. W Szkocji ciekawe są maskonury, tzw. papugi północy, połączenie pingwina z papugą, bardzo je lubię.

Od czasu wyjazdu zaczęłam eksperymentować w kuchni, próbując przygotować polskie dania w wersji wegetariańskiej jak bitki w sosie, kluski śląskie, pierogi, zwłaszcza że brakowało mi takiego jedzenia.

Jakie są Twoje plany na najbliższy czas?

W sierpniu przeprowadzam się do Niemiec, gdzie odbędę 9-miesięczny staż, przez co ostatni wylot ze Szkocji wzruszył mnie. V rok studiów to czas na badania, z których piszemy pracę magisterską (nie ma wtedy zajęć na uczelni), obrona odbędzie się zdalnie, wydaje mi się, że jest mniej oficjalna niż w Polsce. Od czasu przyjazdu do Edynburga zaczęłam uczyć się języka niemieckiego, nawet koresponduję z pewnym znajomym w tym języku, zależy mi żeby nim biegle mówić. Na uczelni obowiązuje język angielski, lecz wprowadzę się do małej miejscowości pośrodku niczego, z tego co słyszałam częściej mówią tam po niemiecku. Co prawda mogłam wybrać bardziej egzotyczną uczelnię, np. znajdującą się w Singapurze czy Tajlandii, lecz bardzo chciałam mieć dogodny transport do domu, do mojej rodziny. Z tej miejscowości będę mogła wsiąść w pociąg i przyjechać do Warszawy. Nie będę ograniczona lotami, wbrew pozorom nie ma wielu połączeń lotniczych z Edynburga do Warszawy. Chcę przywieźć mój rower ze stolicy lub większe bagaże i nie martwić się o kontrolę graniczną. Również chodzi mi o poziom nauki.

Życzę Ci powodzenia w Niemczech, trzymam kciuki za rozwój Twojej kariery.
Dziękuję za poświęcony mi czas, było mi bardzo miło z Tobą rozmawiać.

Ja również dziękuję.

Wywiad przeprowadziła Dorota Ochnik.