Zyski i straty Jana podczas budowania kariery zawodowej za granicą

Wizerunek Jana

Opowiedz, jak dołączyłeś do Web-Korków.

Inspiracją do zaangażowania się w Web-Korki była moja mama, nauczycielka z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem pracy w szkole przyszpitalnej, która na co dzień pracuje z dziećmi zmagającymi się
z wieloma trudnościami. Zanim dołączyłem do Fundacji, zachęcony przez mamę, miałem okazję pomagać jednemu z jej podopiecznych w przygotowaniu do matury. Jako że mieszkałem za granicą, przez ponad rok spotykaliśmy się online, co uświadomiło mi, jak łatwo można pomóc drugiej osobie w nauce.
Gdy kończyłem zajęcia z uczennicą mojej mamy, natknąłem się na post UAM na Facebooku dotyczący Web-Korków i od razu postanowiłem dołączyć. W Fundacji jestem zaangażowany już drugi rok. W zeszłym roku szkolnym pomagałem chłopcu przygotować się do egzaminu ósmoklasisty z matematyki, a w tym roku miałem uczennicę, której pomagałem na bieżąco z chemii. Niestety, z różnych powodów od ponad miesiąca nie mieliśmy zajęć. Jestem jednak cały czas dostępny i czekam na przydzielenie nowego ucznia.

Jakim byłeś uczniem?

Wydaje mi się, że uczyłem się całkiem dobrze, choć niektórzy nauczyciele narzekali na moje zachowanie. Szczególnie przeszkadzała im moja gadatliwość podczas lekcji, za co wielokrotnie byłem upominany,
a gdy to nie przynosiło efektów, bywałem nawet wyrzucany z klasy.

Czym obecnie się zajmujesz?

Od ponad roku odbywam staż podoktorski na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego. Na co dzień zajmuję się prowadzeniem badań naukowych, co w przypadku chemika, jakim jestem, oznacza głównie mieszanie różnych substancji w naprawdę dziwnie wyglądających szklanych naczyniach. Moja tematyka badawcza dotyczy projektowania i izolowania nowych związków węgla, które nie przestrzegają reguły oktetu elektronowego, nazywanych karbenami. Osoby zainteresowane tymi nieposłusznymi cząsteczkami o wielorakich zastosowaniach odsyłam na stronę mojej grupy badawczej:

https://bertrandgroup.ucsd.edu/Bertrands_group.html

Skąd pojawiło się u Ciebie zainteresowanie chemią?

Myślę, że głównie przypadek i odrobina szczęścia pokierowały mnie w stronę chemii. W liceum zraziłem się do biologii, której ostatecznie nie zdawałem na maturze, co poskutkowało rozpoczęciem studiów chemicznych. Podczas studiów zainteresowałem się syntezą chemiczną i wiele wolnego czasu spędziłem w różnych laboratoriach, poznając, jak wygląda praca chemika-badacza. Wydawało mi się, że praca naukowa oferuje dużo swobody i wolności, co skłoniło mnie do podjęcia studiów doktoranckich i tak
to trwa do dzisiaj. Duże znaczenie miała również moja otwartość na innych i ciekawość świata. Kariera
w chemii, a ogólnie w nauce, pozwala na spotkanie wielu niesamowitych i różnorodnych ludzi, a liczne wyjazdy dają możliwość poznawania nowych miejsc i kultur.

Czy oprócz badaniami zajmujesz się również dydaktyką?

Obecnie, ze względu na moją wizę, nie mogę prowadzić zajęć ze studentami i skupiam się głównie
na pracy badawczej. Niemniej jednak, opiekuję się kilkoma studentami, którzy przychodzą do naszego laboratorium jako wolontariusze, oraz dzielę się moim doświadczeniem z młodszymi kolegami doktorantami. Ostatnie zajęcia, które prowadziłem, to laboratoria dla studentów na początku mojego doktoratu. Byłem dość wymagający – na początku każdych zajęć sprawdzałem wiedzę studentów,
a kto nie zaliczył tzw. wejściówki, nie mógł uczestniczyć w dalszej części. Pewne doświadczenie nauczyło mnie sprawiedliwego traktowania wszystkich: studentka popłakała się, ponieważ zabrakło jej jednego punktu do zaliczenia i twierdziła, że przez to nie zda roku, jednak okazało się to nieprawdą. Od tego czasu nie było miejsca na dyskusję – jeśli informacji zabrakło na kartce, uznawałem, że student nie opanował materiału dostatecznie i nie jest przygotowany do ćwiczeń.

Czy chciałbyś ponownie objąć stanowisko nauczyciela akademickiego?

Prowadzenie zajęć dla studentów było dla mnie ciekawym doświadczeniem. Ponadto, od prawie 10 lat jestem związany z pracą na uczelni, więc czasami zastanawiam się nad tym aspektem mojej kariery. Zawód nauczyciela ma jednak swoją specyfikę i nie sądzę, by w pełni do mnie pasował. Nadal pozostaję otwarty na nowe wyzwania, rozważam pracę w sektorze prywatnym i nieustannie szukam nowych doświadczeń. Wydaje mi się, że muszę zdobyć jeszcze więcej wiedzy i praktyki, zanim będę mógł się nią dzielić z innymi.

Ile razy przeprowadzałeś się?

Kilkukrotnie zmieniałem miejsce zamieszkania. Uważam, że jest to doświadczenie o unikatowej wartości, ale wiąże się z wieloma trudnościami, a w szczególności z rozłąką z najbliższymi, do życia z którymi
na odległość trzeba się nauczyć. Jest to jednak cena, jaką trzeba zapłacić za możliwość zdobycia nowych doświadczeń i życia w różnych zakątkach świata. Od początku moich studiów na Wydziale Chemii mieszkałem już w Danii, Belgii, Niemczech, Francji i dwa razy w Stanach Zjednoczonych – łącznie będzie to już ponad 5 lat życia na walizkach.

Jan podczas wycieczki we Francji. W tle malowniczy Mont Saint Michel

Jak znosiłeś te przeprowadzki?

Podchodzę do nich bardzo prosto, traktując je jako kolejne zadanie do wykonania, bez żadnych sentymentów. Wszystkie swoje rzeczy jestem w stanie zmieścić w dwóch walizkach i wyruszyć w drogę
w każdym momencie. To nauczyło mnie minimalizmu i umiejętności nie gromadzenia niepotrzebnych szpargałów. Choć noszenie bagażu nie jest za wygodne, to też nie jest zbyt problematyczne. Moje przeprowadzki zachęcają mnie do odkrywania nowych miejsc, dają poczucie wolności oraz wewnętrznej pewności siebie, że wszędzie dam radę. Wiążą się jednak niestety też z brakiem stałego miejsca zamieszkania i poczucia bezpieczeństwa.  Człowiek cały czas się zastanawia co i gdzie będę robił,
gdy skończy się obecny kontrakt.

Gdzie czujesz się najlepiej?

Wydaje mi się, że lepszym pytaniem nie jest „gdzie”, ale „z kim” czuję się najlepiej. Najwięcej radości sprawia mi oczywiście towarzystwo bliskich osób: dziewczyny, rodziców, przyjaciół. Miejsce ma dla mnie drugorzędne znaczenie. Zawsze staram się skupić na relacjach z ludźmi, którzy mnie otaczają. To dobrze ilustruje moja relacja z dziewczyną; jako miejsca naszych spotkań wybieramy często nowe, które możemy wspólnie zwiedzać. Jednak zawsze najwięcej radości czerpię po prostu z czasu spędzonego razem.

Jak często wracasz do Polski?

Mimo że Polska zajmuje wyjątkowe miejsce w moim sercu, to ze względu na dużą odległość od Stanów Zjednoczonych i znaczące koszty podróży, wracam tam tylko około 2-3 razy w roku.

Czego dostarczyły Ci wyjazdy zagraniczne?

Dotychczas każdy mój wyjazd przyniósł mi nowe, pozytywne doświadczenia, które mam nadzieję zaowocują w przyszłości. Wydaje mi się, że największą korzyścią było możliwość poznania wielu nowych ludzi z różnych kręgów kulturowych, którzy po bliższym poznaniu okazują się nie różnić zbytnio
od Polaków. Dzięki temu zrozumiałem, jak łatwa może być współpraca w środowisku międzynarodowym, zarówno w kontekście życia codziennego, jak i pracy naukowej. Zachęcam każdego do skorzystania
z możliwości wyjazdu za granicę, a wbrew pozorom, dzięki wielu dostępnym programom, takim jak Erasmus, DAAD czy Fundacja Kościuszkowska nie jest to wcale takie trudne. Takie wyjazdy dają unikatową szansę na poznanie innych ludzi, którzy swoimi potrzebami, odczuwaniem emocji nie różnią się od nas. Wszyscy w gruncie rzeczy jesteśmy do siebie podobni, co ułatwia nawiązywanie nowych przyjaźni oraz tworzenie grup znajomych. Wydaje mi się, że te wyjazdy zagraniczne uczą także otwartości i zdolności dostosowania się, co w życiu prywatnym pozwala być bardziej empatycznym, a w życiu zawodowym czyni z nas lepszych współpracowników

Z kim najlepiej się porozumiewasz?

Z fajnymi ludźmi! (śmiech) Wiesz, dla mnie nie ma znaczenia narodowość. Można poznać odpowiednich, wartościowych ludzi wszędzie, niezależnie od kultury czy miejsca pochodzenia. Niektórzy są mili i łatwo jest znaleźć z nimi wspólny język, a z innymi, tzw. mrukami, już niekoniecznie. To zależy od konkretnej osoby, jaka jest, jakie ma do mnie podejście, czy się lubimy, rozumiemy. Spotkałem wiele interesujących osób, a szukanie wspólnego języka z każdą z nich na trochę inny sposób zawsze sprawiało mi wiele radości.

Grupa badawcza, z którą Jan współpracuje

Jak jesteś traktowany przez innych zagranicą?

Mam szczęście być zazwyczaj traktowany bardzo dobrze i nigdy nie doświadczyłem dyskryminacji ani braku tolerancji. Choć nie zawsze idealnie wpasowuję się w każdą grupę, zawsze staram się znaleźć swoje miejsce i dopasować najlepiej, jak potrafię. Środowisko akademickie jest bardzo otwarte i niezwykle rzadko dochodzi do przykrych incydentów.

Dziękuję za poświęcony czas na rozmowę.

Dziękuję również.

Wywiad przeprowadziła Dorota Ochnik.