Oliwia – 19-letnia działaczka naukowa

Oliwia Raniszewska znalazła się na liście 50 najlepszych uczniów Global Student Prize. Od lat bierze udział w różnych inicjatywach i tworzeniu projektów.

Cześć Oliwia, proszę opowiedz o sobie kilka słów.

Mam 19 lat. W tym roku ukończyłam Uniwersyteckie Liceum w Toruniu, a od października rozpoczynam studia na kierunku lekarskim na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Na co dzień działam naukowo
i społecznie. Obecnie mój główny projekt to „Skin Preventer”, nad którym pracujemy, mając na celu opracowanie rozwiązania wspomagającego diagnostykę zmian skórnych.

Masz wiele osiągnięć, o których zaraz porozmawiamy, ale najpierw chciałbym Cię zapytać, jak wspominasz szkołę? Skończyłaś ją ledwie kilka tygodni temu.

Dobrze wspominam szkołę. Myślę, że mimo iż czasem bywało ciężko, to w pewien sposób będę tęsknić
za wieloma aspektami szkoły. Wspominam to z sentymentem, zwłaszcza liceum, gdzie poznałam wspaniałych ludzi i znalazłam się w środowisku, które sprzyjało mojemu rozwojowi. W trakcie liceum zdobyłam także większą pewność siebie, ponieważ przeprowadziłam się ze Świecia do Torunia
i mieszkałam w internacie. Początkowo było to dla mnie dużym wyzwaniem.

Byłaś dobrą uczennicą?

Zawsze byłam ambitna, ale w szkole podstawowej nie musiałam zbyt wiele czasu poświęcać na naukę,
po prostu łatwo mi to przychodziło. Wówczas większość mojego czasu wolnego pochłaniał taniec.
W liceum nauka była bardziej wymagająca, ale nigdy nie lubiłam tylko uczyć się na pamięć. Wolę angażować się w te części nauki, które są nieobowiązkowe, dodatkowe względem szkoły.
Czasem, jeśli chodzi o rzeczy, które mnie nie interesują, wolę zrobić to po najmniejszej linii oporu a ten czas przeznaczyć na projekty poboczne.

Jak wygląda twój proces nauki? Na medycynie, którą będziesz studiować, jest sporo nauki.

Biologię bardzo lubię i z wewnętrznej pasji chciałam się po prostu jej uczyć. Kiedy mamy takie pozytywne nastawienie, to też ten materiał lepiej wchodzi.

A co gdy uczysz się czegoś czego nie lubisz?

Historia ciężko mi wchodzi, zupełnie mnie nie interesuje, ale jeśli trzeba to trzeba. Wtedy siadam i się uczę. Próbuję wymyślić sobie jakieś skróty myślowe, jakieś skojarzenia, wykorzystywać mnemotechniki.

Wspomniałaś o tańcu?

Zaczęłam w wieku 5 lat i najpierw chodziłam na zajęcia w moim rodzinnym mieście do lokalnego Domu Kultury. Był to taniec zespołowy, dużo tańca współczesnego, trochę latino. Byłam też przez długi czas mażoretką, więc tańczyłam przy orkiestrze. Musiałam zrezygnować, z bólem serca, jak przeniosłam się
do Torunia, no ale trzeba było dokonać pewnych wyborów.

Jesteś na liście 50 najzdolniejszych uczniów na świecie.

To jest duży zaszczyt. Kiedy otrzymałam wiadomość, że znalazłam się w tym gronie, bardzo się ucieszyłam. Przede wszystkim cieszę się, że w ten sposób został doceniony całokształt moich osiągnięć
i aktywności naukowych. To pokazuje, że to, co robię, ma sens, pomimo pojawiających się trudności,
i że ktoś to docenił.

Gdybyś mogła trochę opowiedzieć jak to się stało? Bo to chyba nie tak, że się nagle dowiedziałaś niespodziewanie, że jesteś na tej liście?

Wcześniej musiałam napisać bardzo obszerny wniosek. Trzeba było przedstawić całą aktywność naukową, osiągnięcia, wpływ na rówieśników, udział w działaniach międzynarodowych oraz ewentualne trudności – ogólnie mówiąc, moją historię. Do tego dołączyć materiały potwierdzające to, co robię
, wraz z różnymi rekomendacjami i moimi artykułami. Następnie przeszłam przez rozmowę z komisją. Dopiero po jakimś czasie otrzymałam informację, że znalazłam się na liście.

Jak nazywa się ta cała akcja?

Global Student Prize, jest prowadzony przez Chegg (czyt. czek).

Wiesz ile osób się zgłosiło oprócz Ciebie?

Kilka tysięcy.

Dlaczego się zgłosiłaś?

Zgłosiłam się, z tego samego powodu, co gdy zgłaszam się do każdego innego programu. Zawsze pojawiają się nowe możliwości. Pozwala to wypromować chociażby moje działania, nawiązać dalsze współprace i dzielić się doświadczeniami. Wiadomo, że na skalę międzynarodową te perspektywy
są często bardziej zróżnicowane, było to bardzo motywujące. Na początku nie myślałam, że to się uda, ale dlaczego by nie spróbować? Złożyłam więc ten wniosek, i się udało!

Brałaś udział w Adamed SmartUP?

Tak, to był udział w dwutygodniowym obozie naukowym, co było bardzo rozwijającym doświadczeniem. Zakwalifikowałam się także do Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci. Dzięki temu w klasie maturalnej mogłam wziąć udział w zajęciach w renomowanych polskich instytutach naukowych i badawczych.

Udzielasz się na wielu frontach, bierzesz udział w wielu projektach. Jak to się zaczęło?

To wszystko zaczęło się w liceum, w pierwszej klasie, gdy dowiedziałam się o Olimpiadzie „Zwolnieni
z teorii”. Zabrałam zespół – kilka osób z mojej klasy, które też chciały się w coś takiego zaangażować
– i zaczęliśmy małymi kroczkami robić projekt „Zapobiegaj zamiast leczyć”, którego założeniem było promowanie wiedzy o chorobach cywilizacyjnych. Niestety, zablokowała nas pandemia, i pomysł upadł. Potem poznałam dwie dziewczyny przez internet, które też chciały coś więcej zrobić. Dołączyła do nas jeszcze koleżanka z mojej szkoły, i w czwórkę zaczęłyśmy projekt ,,Aquacollector” – urządzenie do oczyszczania wód z mikroplastiku. Wystartowałyśmy w konkursie naukowym Explory, i udało się nam
na finałach ogólnopolskich uzyskać trzecie miejsce. To był mój pierwszy większy sukces w kategorii naukowej, co bardzo mnie zmotywowało. Krótko po tym rozpoczęłam kolejny projekt „Skin Preventer”, który prowadzę obecnie. Jest to system wspomagający diagnostykę zmian skórnych. Ten projekt realizuję z dwójką znajomych z liceum – Wiktorią Sadowską i Bogdanem Jabłońskim.

Nie masz obaw, wątpliwości czy sobie poradzisz z takimi projektami?

Zaczynając jakikolwiek projekt, wiem, że pojawiają się różne trudności, ale to pozwala mi się rozwinąć, poszerzyć wiedzę i umiejętności w danej dziedzinie. Widzę, że to naprawdę mnie rozwija, nawet zmieniając moje podejście do życia. Myślę, że zawsze warto próbować, bez tego nic się nie osiągnie.
Jeśli coś nie wyjdzie, to nie wyjdzie, ale warto spróbować.

Jak wygląda praca nad takim projektem jak Aquacollector? To wymaga specjalistycznej wiedzy, umiejętności. Mówiłaś, że stworzyliście prototypy.

Zaczęło się od tego, że miałyśmy puszki po jakiś produktach i siatki od moskitiery, więc ten pierwszy prototyp był czymś bardzo prostym. Potem przeprowadziłyśmy burzę mózgów i dodałyśmy pompę,
żeby przyspieszyć proces. Jednak do tego potrzeba energii, więc zainstalowałyśmy panele fotowoltaiczne. Wtedy musiałyśmy kombinować, że skoro to ma być większe, to musi jakoś utrzymać się na wodzie, więc tak stopniowo rozwijałyśmy konstrukcję. Tak więc, wszystko to mniejszymi etapami składało się w większą całość.

Opowiedz proszę trochę więcej o Skin Preventer.

Pierwsza idea była taka, że tak jak mamy ciśnieniomierz czy termometr, dzięki czemu możemy różne parametry monitorować samodzielnie, tak do kontroli zmian skórnych czegoś takiego nie ma. Stąd próba stworzenia takiego narzędzia. Pomysł jest taki, że masz urządzenie, którym robisz zdjęcie niepokojącej Cię zmiany skórnej, i jest ono przetwarzane przez sieci neuronowe. Jeśli wynik będzie wskazywał,
że istnieje duża szansa na pojawienie się zmiany chorobowej, to jest to wskazanie, aby jak najszybciej udać się do specjalisty.

Skąd bierzesz energię na te wszystkie działania?

W te aktywności wchodzę sama, nikt mnie do tego nie zmusza. Po prostu lubię to robić, i daje mi to dużo satysfakcji. W pewien sposób stało się to częścią mojego życia.

Nie boisz się, że studia medyczne mogą Ci w tym przeszkodzić?

Jestem prawie pewna, że tak będzie, dlatego z części aktywności teraz powoli będę rezygnować.
Jeśli chodzi o „Skin Preventer”, nie chciałabym z niego rezygnować, co najwyżej zwolnimy tempo.
Teraz staramy się pracować bardziej intensywnie, z myślą właśnie o rozpoczynających się zaraz studiach.

Plany na przyszłość masz takie żeby zostać lekarzem. Jest jakaś specjalizacja medycyny, która szczególnie cię pociąga?

Od dłuższego czasu interesuje mnie psychiatria, więc póki co myślę, że to jest ścieżka, którą chciałabym obrać. Jednak dzięki projektowi „Skin Preventer” zainteresowała mnie również dermatologia, więc to też gdzieś mi po głowie chodzi.

Dlaczego chcesz zostać lekarzem?

Interesuje mnie to i kiedy myślę o pracy lekarza, to widzę siebie w tym. Chciałabym mieć pracę,
w której mogę się zaangażować i równocześnie działać naukowo. Bardzo podoba mi się to, że mogłabym realizować siebie. Od najmłodszych lat jestem ambitną osobą, która lubi robić coś więcej,
a w pracy lekarza jest na to dużo przestrzeni.

Na pewno znałaś w szkole uczniów którzy sobie nie radzili, ledwo zdawali z klasy do klasy. Ja byłem takim uczniem. Co byś nam powiedziała od siebie?

Każdy jest inny, ma inne warunki i zdolności. Uważam, że polskie szkolnictwo czasem może ograniczać potencjał młodych ludzi, którym niekoniecznie leży nauka w szkole, a mogliby robić coś ciekawego
w aktywnościach pozaszkolnych. U wielu osób może być tak, że nie interesuje ich dany przedmiot,
wtedy może pojawić się jeszcze nauczyciel mający pretensje do ucznia o niższe stopnie. To wszystko może demotywować do podejmowania jakichkolwiek działań. Wydaje mi się, że powinniśmy pokazywać młodym ludziom, że istnieją różne możliwości rozwoju, także poza środowiskiem szkolnym, i że nauka
nie ogranicza się jedynie do siedzenia z podręcznikiem.

Co myślisz o ocenach w szkole?

System oceniania nie jest obiektywny, i przekonałam się o tym już wielokrotnie. Jeśli byłby to system bardziej opisowy, to dawałoby to większą wartość, bo wtedy rzeczywiście widzimy, co idzie nam dobrze
, a nad czym musimy jeszcze popracować. Taka informacja byłaby bardziej rzetelna i mogłaby się nam przydać. Jednak kiedy ocenia nas zwykła cyferka, to dla wielu osób jest to ogromna presja. Ja już
na szczęście jakoś sobie to w głowie poukładałam i potrafiłam odpuszczać jeśli chodzi o oceny, mając wiele innych rzeczy na głowie, ale znam sporo osób, dla których otrzymanie jedynki czy dwójki to koniec świata. Często pojawiają się też rodzice, którzy bardzo naciskają i przywiązują dużą wagę do tych ocen,
co może mieć koszmarne skutki. Wiadomo, że ocena ocenie nierówne, każdy ma jakieś inne predyspozycje i zainteresowania. Szkoły mają różne poziomy, wiele zależy od nauczyciela, więc nawet
w obrębie jednej szkoły oceny mogą być bardzo nierówne.

Jak trafiłaś do Web-korków?

Dołączyłam stosunkowo niedawno, bo w drugiej połowie klasy maturalnej. Kiedy bierze się udział
w różnych programach i konkursach, często słyszy się o innych akcjach, dlatego gdy któryś raz usłyszałam nazwę Web-korki, postanowiłam sprawdzić, co to za inicjatywa. Idea bardzo mi się spodobała,
więc stwierdziłam, że zgłoszę się do rekrutacji. Jeśli czasowo dam radę, to również w czasie studiów chciałabym dalej tutaj działać.

A jaka była twoja motywacja za tym, żeby się zgłosić?

Już wcześniej udzielałam korepetycji, nawet z koleżanką zorganizowałyśmy kiedyś kurs online z biologii dla młodszych uczniów. Mam predyspozycje, wiedzę i umiejętności, które mogę wykorzystać, pomagając komuś w nauce, więc dlaczego by tego nie robić? Bardzo spodobała mi się ta inicjatywa, więc zgłosiłam się do rekrutacji i oto jestem.

Z czego udzielasz korepetycji w Web-korkach?

Głównie z matematyki i z biologii. Przez te kilka miesięcy brałam zastępstwa, gdy ktoś nie mógł przeprowadzić swoich zajęć.

A jak prowadzisz zajęcia?

Na zajęciach staram się dostosować do ucznia. Sprawdzam różne metody, czy lepiej zaczynać od jakiejś teorii, czy iść od razu do zadań. Bardzo lubię uczyć, ponieważ daje to ogromną satysfakcję, gdy widzę,
że uczeń, który był bardzo zniechęcony i nie radził sobie w szkole, zaczyna odnosić sukcesy i odzyskuje motywację. Nagle nauczyciel w szkole się dziwi, że uczeń zrobił postęp, a takie sytuacje też się zdarzają. Jeśli ktoś ma wiedzę, lubi naukę i lubi uczyć, to bardzo polecam taką aktywność

Na Twoim instagramie jest wiele zdjęć z podróży. Jakie najciekawsze miejsca odwiedziłaś?

Z pozaeuropejskich państw, odwiedziłam Tajlandię, co było największą podróżą, jaką dotąd odbyłam.
Jest to kraj niezwykle zróżnicowany pod względem krajobrazu i kultury. Podróżowanie otwiera oczy
na wiele aspektów. Byłam także na Zanzibarze, gdzie zobaczyłam dzieci, które starają się znaleźć źródło dochodu dla swoich rodzin, na przykład tańcząc czy śpiewając – cokolwiek, co może pomóc. Ich domy wyglądają zupełnie inaczej niż w Polsce. Ludzie tam zwracają uwagę na zupełnie inne rzeczy i doceniają podstawowe zasoby, co daje do myślenia. Dosłownie zaraz po maturze wyleciałam na Sycylię na projekt Erasmusa. To także było super doświadczenie, ponieważ nie tylko brałam udział w zajęciach, zwiedzałam,
ale również poznałam ludzi z różnych państw, co było bardzo wartościowe. Jeśli ktoś ma okazję,
to bardzo polecam wzięcie udziału w czymś takim.

Na zakończenie, czy chciałabyś podzielić się jakąś myślą z naszymi czytelnikami?

Hmm… chyba tym, że to nie ma znaczenia, jaki masz start, skąd zaczynasz i jakie masz warunki
na początku. Fajnie jest samemu sobie wszystko ukształtować, nawet bez żadnych  ułatwień, takich
jak chociażby  mieszkanie w wielkim mieście czy najzwyczajniej ,,znajomości”. Ja pochodzę ze Świecia, małej miejscowości z kujawsko-pomorskiego, i tam, jeśli chodzi o rozwój naukowy, nie było wielu możliwości. Moi rodzice nie są lekarzami, mają zupełnie inne zainteresowania, bardziej humanistyczne, więc na początku nie miałam zbytnio sieci kontaktu osób  o zbliżonych ambicjach i pasjach, ale teraz
te kontakty sama sobie zbudowałam. To można zrobić, angażując się w różne inicjatywy i uczestnicząc
w różnych programach. Takie samodzielnie utworzone sieci kontaktów są naprawdę niezwykle wartościowe. Ogólnie rzecz biorąc, niezależnie od tego, jaki jest twój start, możesz osiągnąć naprawdę wspaniałe rzeczy. Warto wierzyć w siebie i nie bać się próbować.

Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.

Dziękuję.

Wywiad przeprowadził Łukasz Rozpłochowski.